WYSPA KOŚCI
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 JADALNIA

Go down 
+2
MooN
Upadły Anioł
6 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość
Upadły Anioł
Mistrz Gry
Upadły Anioł


Liczba postów : 604
Join date : 07/10/2015

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeWto 02 Lut 2016, 20:22

First topic message reminder :

JADALNIA - Page 6 KG10Kax
Powrót do góry Go down
https://wyspakoscirpg.forumpolish.com

AutorWiadomość
Kędziorek
Wzorowy obywatel
Kędziorek


Liczba postów : 795
Join date : 05/07/2018

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeCzw 09 Lip 2020, 18:17

Widząc szeroki uśmiech Marco, Eve podświadomie przyszło do głowy, że był on naprawdę piękny. I Marco i jego uśmiech, a ta myśl sprawiła, że na jej policzkach ponownie pojawił się delikatny rumieniec, który jedynie się pogłębił, kiedy podał jej szklankę z sokiem, przypadkiem dotykając przy tym jej dłoni.
- Dziękuję - bąknęła, po czym upiła nieco soku. Sama posłała mu uśmiech, nie potrafiła z tym walczyć, szczególnie kiedy nazwał ją aniołkiem. To było urocze. Nigdy wcześniej nie piła alkoholu, dlatego nie chciała teraz tego zmieniać w obawie, że zrobi coś głupiego przy tych wszystkich ludziach. A kiedy Marco zaproponował jej sok, nie mogła mu odmówić. Czuła się naprawdę tym wszystkim onieśmielona i mocno zaschło jej w gardle, więc nie ma co, on znów jej pomógł, nawet jeśli o tym nie wiedział.
Cullen uśmiechał się pod nosem na ten widok. Nigdy wcześniej nie widział, by brat zachowywał się w ten sposób. W duchu liczył na to, że zrodzi się z tego coś poważniejszego i że Marco będzie szczęśliwy. Zasługiwał na to. Każdy z jego braci na to zasługiwał. Nawet Vjeran, który pojawił się jakby znikąd, a wzrok jakim obdarzył młodziutką Eveline sprawił, że Marco by go najchętniej kopnął, nawet jeśli by się do tego głośno nie przyznał. Miał nadzieję, że młodszy brat jednak nie namiesza, choć patrząc na to, jak nieoczekiwanie, a raczej oczekiwanie Eve odwróciła skrępowana wzrok od Vjerana, może nie powinien się martwić. Tak, ona zdecydowanie wolała odwracać od siebie wzrok niż go przyciągać. Jedyna jej reakcja na Vjerana, to było skinięcie głowy na jego powitanie.
Daenerys również skinęła mu głową, kiedy dokonano obserwacji. Zastanawiała się, skąd taka dziwna reakcja Marco na swojego brata. Oby to nie było to, co podejrzewała. Cudze romanse naprawdę nic jej nie obchodziły, chyba że chodziło o Eveline, do której bardzo się przywiązała i na swój sposób czuła się za nią odpowiedzialna. Wiedziała jedno. Ten, kto ją skrzywdzi, gorzko tego pożałuje.
- Nic się nie uchowa, bo ymirzy to gorsze plotkary niż przekupki na targu - podsumowała Sheena słowa Vincenta, posyłając mu psotny uśmieszek. Wydawało jej się, czy jej się przyglądał?
- A kto dopiero co nam powiedział o Fenrisie? - wtrącił rozbawiony Cullen.
- To była informacja, nie plotka! - zauważyła z udawanym oburzeniem, ale rozbawienie na jej twarzy psuło cały efekt.
- Jaaasne... No dobra, Vjeran, co to za plotki?
- Mówiłam - mruknęła pod nosem czarodziejka, unosząc kubek z kawą, by zakryć nieco uśmieszek.
Powrót do góry Go down
Sun
Łamacz kości
Sun


Liczba postów : 1359
Join date : 07/10/2015

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeNie 12 Lip 2020, 23:46

Vincent szybko odwrócił wzrok, kiedy Sheena na niego spojrzała. Co się z nim działo? Ledwo wrócił na zamek, a tu takie kwiatki. Uwielbiał podziwiać kobiece piękno, jednak przeważnie robił to z daleka, a teraz... teraz, jego wzrok leciał na tą piękną kobietę, a on nic nie mógł na to poradzić. Nie chciał jednak być zbyt natarczywy, choć musiał przyznać, że korciło go by patrzeć na tę dziewczynę bez końca. Piękna, zjawiskowa... Chyba musiał nalać sobie więcej wina.
- Cóż to za plotki, Vjeranie? - zapytał, nalewając sobie kielich do pełna.
- Wiedzieliście o tym, że ten najmłodszy wampir z rodzinki Bartolych przefasonował buźkę Ferranowi? - Blondyn spojrzał na braci i chwycił za wodę, która stała w dzbanie.
- Że co? - Marco spojrzał na niego, jak na wariata. - Jakim cudem?  I dlaczego?
- A takim, że chciał zabrać się za jedną z elfek mieszkającą w przystani. Ehh ile tam ślicznych dziewczyn... - rozmarzył się Vjeran. - Ale wracając do rzeczy. Szła na rozmowę o pracę do siostrzyczki Bartolych i postanowiła sobie przeciąć drogę przez cmentarz. Ferdek ją wyhaczył i nadział się tam na tego całego Drogo. Pewnie po nią szedł, miała cholerne szczęście. Jeden z naszych braci go widział, ale upewnił się wczoraj co do tej akcji, kiedy to niejaki Nicolae Bartholy oraz jego brat i ta elfka przybyli na zamek złożyć skargę na Ferrana - dodał, spoglądając w kierunku Sheeny. - Podobno staruszek zaproponował jedynie zaklęcie ochronne na ich dom.
- Czyli nic nowego - dopowiedział Azar. - Ojciec znowu kryje dzieciaka, nic sobie nie robiąc z jego występków - mruknął z grymasem niezadowolenia na twarzy. Tylko widok pięknej smoczycy poprawiał mu teraz humor.
- Pytanie, kiedy to się skończy? - Marco spojrzał wymownie na Vjerana, który co chwilę łypał wzrokiem na Evie. Jeszcze chwila, a wejdzie do tego tlenionego czerepu i zrobi mu tam w końcu porządek.
- Podejrzewam, że koniec nastąpi w momencie, kiedy to nasz brat trafi na personę, która nie będzie tolerować jego ciągłych wybryków - odezwał się Vincent, kierując wzrok na braci. Ciągłe patrzenie na Sheenę, na pewno niczego mu nie ułatwi.
Powrót do góry Go down
Kędziorek
Wzorowy obywatel
Kędziorek


Liczba postów : 795
Join date : 05/07/2018

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimePon 13 Lip 2020, 00:45

Vincent odwrócił wzrok tak szybko, że Sheena w pierwszej chwili naprawdę nie była pewna, czy on się jej przyglądał, czy jednak nie. Może się myliła? Choć zdziwiło ją nieco, że nalał sobie pełen kieliszek wina. W sensie wcześniej nalał sobie mniej niż połowę, normalnie pełen savoire vivre. Ciekawe... Siedzący obok niego Cullen nie był już z kolei tak zaskoczony. Uśmiechał się pod nosem, doskonale rozpoznając objawy, bo zachowywał się podobnie, kiedy poznał Nicolette. Nie potrafił oderwać od niej wzroku, chciał patrzeć na nią bez końca, widzieć jak się uśmiecha, a kiedy zrozumiał jak ciężko u niej o ten uśmiech, postanowił sam sprawić, by się pojawiał na jej twarzy jak najczęściej. Znał Sheenę i lubił ją, dlatego miał nadzieję, że Vincent nie będzie zbyt długo krążył wokół tematu i weźmie się do dzieła. Nigdy nie żałował pierwszego kroku i był pewien, że jego młodszy brat też tego nie pożałuje.
- Wszyscy wiemy, dlaczego ojciec to robi - westchnął, dołączając się do dyskusji. Sam chciał pomóc Ferranowi, ale wiedział też, że nie mogło być tak, żeby niewinni cierpieli z tego powodu. Ta elfka mogła stracić życie. Czy odpuszczanie Ferranowi było tego warte?
- Ferran robi sobie coraz więcej wrogów - dodała Sheena, odkładając na stół pusty kubek z kawą. - Ta elfka to moja przyjaciółka, ale nie tylko ona jest zagrożona. Chciałabym mu pomóc, ale nie mam pojęcia jak... - Wiedziała, że nie powinien być bezkarny, z drugiej jednak strony chciała mu pomóc, bo wiedziała, jakie to ważne dla Vorga.
Daenerys milczała przez dłuższą chwilę. Dopiła wino, wspominając nocną rozmowę z Azarem, który opowiedział jej co nieco o swym krnąbrnym bracie. Współczuła mu, bo rozumiała, że to nie jego wina, że stał się tym, kim teraz jest, ale jej zdaniem mieszkańcy tej wyspy nie powinni płacić ceny za to wszystko.
- Jemu naprawdę nie da się przemówić do rozumu? - spytała, patrząc na Azara, po chwili jednak zerknęła w stronę Eveline, o którą zaczęła się martwić. Widziała jak popija powoli sok, skutecznie unikając wzroku Vjerana, który najwidoczniej ją nieco krępował. Była bezbronna i niewinna i nie chciała, by ten cały Ferran ją dopadł i zrobił jej krzywdę. Rozszarpałaby go na strzępy i nawet Vorg by jej nie powstrzymał.
Powrót do góry Go down
Sun
Łamacz kości
Sun


Liczba postów : 1359
Join date : 07/10/2015

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeWto 14 Lip 2020, 11:46

Azar przysłuchiwał się wymianie zdań, która wywiązała się w jadalni, przesuwając czubkiem palca wskazującego po brzegu kielicha. Pamiętał doskonale nocne pogaduszki z Daenerys na temat swojego małego braciszka, który notabene wcale taki mały już nie był, a na dodatek zachowywał się jak słoń w składzie porcelany. Uniósł głowę z nad kielicha i wziął go do ręki, kiedy usłyszał pytanie smoczej piękności.
- Ferran miewa czasami przebłyski normalności - zaczął łagodnym tonem. - Jednak jego wyłączone emocje, przeszkadzają mu w tym normalnym życiu. Całe życie siedział zamknięty w ciemnej piwnicy, cierpiąc niemiłosierne katusze, ból po włączeniu emocji będzie ogromny.
- Ojciec powinien go zmusić do włączenia emocji, a on pieści się z nim jak z pięcioletnim gówniażem - wtrącił Vjeran, postanawiając wtrącić swoje trzy grosze. - Ferran powinien w końcu wziąć na klatę to, co się stało, przetrawić, wypluć i zapomnieć. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
- Ferran, mój drogi bracie, powinien sam włączyć emocje i sam się z tym uporać, dlatego ojciec wciąż próbuje przemówić mu do rozumu bez użycia siły. - Vincent spojrzał na brata, który wydawał się go w ogóle teraz nie słuchać, a skrępowanie młodej elfki, działało na niego, jak zachęta do dalszych flirtów. - Vjeran, jak ojca kocham... - westchnął, kręcąc głową z niedowierzaniem, gdy blondyn postanowił przysunąć się do Eveline. Vincent już chciał dodać coś jeszcze, ale ledwo otworzył usta, a rozległo się głośne walnięcie pięścią w stół, które sprawiło, że wszystko co stało na stole, zatrzęsło się w jednej chwili. Wraz z Azarem przeniósł zaskoczony wzrok na Marco, któremu mało co nie pękła żyłka na czole, a morderczy wzrok świdrował teraz Vjerana na wylot. Zdecydowanie nie podobał mu się taki obrót spraw, a zachowanie brata przyprawiało go o niekontrolowane uczucie złości. I zazdrości. Nie wspominając już o tym, że Evie wyraźnie źle się z tym wszystkim czuła. Tak nie mogło być!
- Ta młoda dama jest tu ze mną - wycedził przez zęby, postanawiając rozegrać to tak, by blondyn od razu odpuścił. - Tknij ją, a pourywam ci łapy i wsadzę ci je głęboko do gardła. Obydwie na raz...
Vjeran w pierwszej kolejności pomyślał, że to żart, jednak kiedy przyjrzał się najstarszemu bratu, szybko pojął, że może spełnić swoje groźby. Czyżby w końcu go wzięło? Wrócił wzrokiem na młodą elfkę i skłonił lekko głowę.
- W takim razie najmocniej przepraszam - powiedział, po czym od razu wstał, by się przesiąść.
Kąciki ust Azara, z miejsca uniosły się do góry. Po tylu wiekach, w końcu się doczekał.
Powrót do góry Go down
Kędziorek
Wzorowy obywatel
Kędziorek


Liczba postów : 795
Join date : 05/07/2018

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeWto 14 Lip 2020, 13:51

Sheena zdecydowanie zgadzała się z Vincentem, który stwierdził, że Ferran sam powinien obudzić swoje emocje. Wiedziała, że tych, którzy chcą wbić mu rozumu do głowy siłą, było coraz więcej. Wielu miało już dość jego samowolki i tego, że jego wybryki uchodzą mu na sucho. Ferran wzbudzał strach szczególnie wśród ras tak bezbronnych jak syreny czy alfary. Tak, szczególnie alfary, których krew jest afrodyzjakiem, któremu nawet Vorgowi ciężko się oprzeć.
- Jeśli włączy emocje, nie będąc na to gotowy, nic dobrego z tego nie wyniknie - podsumowała Daenerys, która przez wieki swojego życia widziała naprawdę wiele. - Siła nic tu nie wskóra. Z drugiej strony pozwalanie mu na wszystko to też żadne rozwiązanie. Vorg ma nie lada kłopot - westchnęła, po czym chwyciła kielich z winem, by go dopić. Nie spuszczała przy tym z Azara wzroku. Ogólnie przyłapała się na tym, że większość dzisiejszego śniadania spędziła na niego patrząc, nawet jeśli udawała, że było inaczej. Jej oczy wręcz do niego ciągnęło. Cóż, była nie tylko smokiem, przede wszystkim była kobietą.
- Właściwie to cała wyspa ma kłopot - odparła Sheena. Sama niejednokrotnie próbowała jakoś Ferranowi pomóc, wszystko po dobroci, ale skończyło się na tym, że ją znienawidził za próby zmieniania go.
- Wiem, że nie jest łatwo, ale nie oszukujmy się, ojciec zrobiłby to dla każdego z nas - stwierdził Cullen. Rozumiał pobudki ojca i żałował, że jego najmłodszy brat nie widział, ile dla niego robi. Obawiał się tylko, że w końcu ktoś się zbuntuje, co w sumie będzie zrozumiałe i jak Vincent wspomniał, trafi się ktoś, kto będzie miał dość i zrobi porządek. A nie tylko ymirzy byli do tego zdolni. Na tej wyspie znajdowało się sporo potężnych istot, które nie dadzą sobą pomiatać.
Evie jak zwykle nie zabierała głosu, ale słysząc o tym całym Ferranie, dosłownie czuła dreszcze. Miała ogromną nadzieję nigdy go nie spotkać. Tak samo miała nadzieję, że Vjeran się rozmyśli i nie będzie się tak do niej przysuwał. Czuła się przy nim jak myszka przy lwie i nie było to dla niej komfortowe. Kiedy nagle rozległ się trzask, aż podskoczyła nieco przestraszona. Rozluźniła się dopiero wtedy, kiedy zrozumiała, że to była sprawka Marco, który postanowił ją obronić. Znowu. Znów jej pomagał. Zdziwiła się, kiedy Vjeran od razu odpuścił, ale kiedy ją przeprosił, skinęła głową niepewnie, z ulgą zauważając, że postanowił się przesiąść. Nie była na niego zła, była zwyczajnie skrępowana jego zachowaniem, a kiedy tak po prostu odpuścił uznała, że może nie był taki zły jak sądziła. Co prawda Marco poparł swoją prośbę groźbami, ale zawsze... Uśmiechnęła się do swojego wybawiciela, ustami artykułując słowo: "dziękuję". Słowo przeznaczone wyłącznie dla niego. Nie zwróciła nawet uwagi na uśmieszki Daenerys i Sheeny, a także Cullena, którzy zauważyli dokładnie to samo co Azar. Kogoś tu wzięło na całego.
Powrót do góry Go down
VORG
Mistrz Gry
VORG


Liczba postów : 161
Join date : 11/07/2018
Skąd : Wyspa Kości

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeWto 14 Lip 2020, 21:36

Seara i Vorg

<------------ Komnata Vorga (SCZ)

Zanim oboje weszli do jadalni, Vorg postawił Searę na podłodze i położył jej dłoń na ramieniu. Rozmowa w komnacie połączyła ich jeszcze bardziej, mimo że nie znali się długo, a co za tym szło, on jeszcze bardziej chciał jej pomóc. Cieszył się, że to działało w dwie strony. Spojrzał na nią, przypatrując się jej sukkubiej formie z zachwytem i westchnął cicho, otwierając drzwi.
- Prosiłbym tylko, byś nie kusiła moich synów przy śniadaniu, choć wiem, że to będzie trudne, zważywszy na ich urodę - zażartował subtelnie, co w jego wykonaniu było i tak niezwykłą rzadkością. - A teraz chodźmy. Niesforne istoty przodem - dodał, a kącik jego ust, uniósł się ledwo widocznie ku górze. - Dzień dobry wszystkim - przywitał się, wchodząc z Searą do pomieszczenia, po czym skinął na służbę, że można podawać jedzenie. - Jak wam mija poranek? - zapytał odsuwając sukkubicy krzesło i sam usiadł na honorowym miejscu przy stole. Miał tylko nadzieję, że nie usłyszy niewygodnych pytań.
Powrót do góry Go down
Sun
Łamacz kości
Sun


Liczba postów : 1359
Join date : 07/10/2015

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeWto 14 Lip 2020, 23:20

Vincent również zgadzał się z wszystkimi, że Ferran był prawdziwym problemem na wyspie. Skrzywdzony do szpiku kości, nie chciał czuć, nie chciał kochać i nie chciał dać sobie pomóc. To było przykre, bo większość z nich, wraz z ojcem na czele chciała mu pomóc. Westchnął cicho, opróżniając do dna kieliszek z winem i obserwując, jak Vjeran przesiada się obok Cullena, a jego wzrok po chwili odruchowo poleciał na siedzącą naprzeciwko Sheenę. Wzięło go tak samo jak jego braci i wiedział z czym to się wiąże. Ymirzy byli gatunkiem, który pod względem zakochiwania się byli cholernie wyjątkowi. Kiedy się zakochiwali, to na zabój i na całe życie, nieważne jak bardzo się zarzekali, że ich to nie czeka. Nawet ich serca zaprzeczały wszelakiej wiedzy na temat miłości, jaka została dotąd odkryta. One wiedziały, że to jest to i od razu to oznajmiały. Magiczny pstryczek się przełączał i nie było szans by to zmienić. Nie tylko Vincent wiedział, że go to dopadło, Azar i Marco również, choć temu ostatniemu ciężko było to jeszcze pojąć. Ale wpadł i nawet Vjeran to wiedział, dlatego właśnie ustąpił. Apropo miłości i magicznych pstryczków... Kiedy bracia zobaczyli, że ich ojciec pojawia się w jadalni, w towarzystwie sukkubicy, od razu przyszło im na myśl, że coś się święci. Marco z miejsca odwrócił głowę i spojrzał na Evie, lekko się do niej uśmiechając, a przed oczami stał mu obraz z wczoraj, kiedy to wraz z Lefranem zobaczył ojca wraz z tą kobietą. No, wtedy była kobietą, dziś była... Sobą? Sukkuby były naprawdę ciekawymi istotami.
- Poranek dość leniwy i przyjemny - odpowiedział Vjeran, zerkając z daleka, na najstarszego z braci, który robił maślane oczy do młodziutkiej elfki. Zresztą, nie tylko on się tu prawie ślinił. Że też chciało im się bawić w podchody...
- Może dla ciebie leniwy. - Wtrącił Azar. - Od wczorajszego wieczora, sporo ciekawych osobistości przybyło na wyspę. A co u ciebie, ojcze?
Powrót do góry Go down
Kędziorek
Wzorowy obywatel
Kędziorek


Liczba postów : 795
Join date : 05/07/2018

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeSro 15 Lip 2020, 22:30

Kiedy Vorg postawił Searę na podłodze, posłała mu uśmiech. Niósł ją tu przez całą drogę i chociaż wiedziała, że gdyby w ten sposób weszli do jadalni, to mieliby wejście stulecia, to zdawała sobie sprawę, że to nie w stylu Vorg. Tym niemniej, ktokolwiek już tam siedzi, kopara by mu opadła. Cóż, będzie musiała zostawić to swojej wyobraźni. Gdy tu szli, nie rozmawiali za dużo, skupili się na planie, który pokazywał jej Vorg. Wstrząsnęło nią, że zamierzał dobrowolni poddać się uśpieniu, pociągając za sobą swoich synów i pozostawić swój los i los wyspy w rękach druidów. I jej. To był chyba pierwszy raz, kiedy ktoś obdarzył ją takim zaufaniem i czuła w głębi serca, że nie tylko nie mogła, ale też i nie chciała go zawieść. Fakt, że ich przeciwnikiem była Morgana, tylko ją dodatkowo motywował.
- Jeśli wszyscy urodę odziedziczyli po tobie, to rzeczywiście może być trudne - podsumowała z psotnym uśmieszkiem. To, że nie mogła go mieć, nie znaczyło, że nie mogła z nim flirtować, prawda? Kiedy weszli do środka, posłała wszystkim tu obecnym subtelny uśmiech i usiadła na odsuniętym przez Vorga krześle, tuż obok Sheeny. Drugie miejsce było obok chłopaka, którego pamiętała aż za dobrze. Wtedy na korytarzu była na niego wściekła, teraz już tego nie czuła. Gdyby nie on i ten drugi ymir, doszłoby do katastrofy. Znaczy najpierw do gorącego seksy, a dopiero później do katastrofy.
Sheena spojrzała na nią i posłała jej uśmiech. Ucieszyła się, widząc na jej szyi swoje małe dzieło. Czyli rozmowa z Vorgiem poszła dobrze. Właściwie to chyba nawet bardzo dobrze, sądząc po jego dobrym humorze. To nie tak, że był uśmiechnięty, albo że pogwizdywał (tego to się chyba w całym swoim życiu nie doczeka!). Znała go jednak wystarczająco długo, by wiedzieć. Zaciekawiło ją jeszcze jedno. Nie wyglądał na zmęczonego w przeciwieństwie do Seary. Czyżby nie skosztowała jego krwi? Nie zaproponował jej czy nie chciała? Obstawiała to drugie, choć i tak ciężko jej było zrozumieć, dlaczego Seara miała by to zrobić. Może źle ją oceniła? Wydawał się być z początku pewna siebie, ale też samolubna i nie przejmująca się konsekwencjami. Niewykluczone, że ta ocena dość szybko ulegnie zmianie.
Cullen słyszał już, że na wyspie pojawił się sukkub, nie sądził jednak, że tak szybko ją ujrzy. Tak samo nie sądził, że wbrew jego obawom, nie będzie ona wykorzystywała swojego uroku na nim, ani nawet na nikim, kto był tu obecny. Był tego pewien, w przeciwnym wypadku nie byłoby tu tak spokojnie. Może ojciec ją poprosił, by tego nie robiła przy śniadaniu? Zwykle posiłki przebiegały tutaj w naprawdę różnych atmosferach, dziś była całkiem przyjazna i szkoda byłoby to psuć. Na pytanie o poranek, musiał poprzeć Azara.
- Temu porankowi daleko do bycia nazwanym spokojnym i leniwym - zgodził się z bratem. - Wystarczy spytać Fenrisa.
- Na szczęście nie dotyczy to wszystkich - dodała od siebie Daenerys, która skinęła głową w stronę Vorga w geście szacunku. Od razu rozpoznała w jego towarzyszce sukkuba. Miło było wiedzieć, ze nie wszystkie wyginęły. - Prawda, Eve?
- Tak... - odparła cicho, rumieniąc się delikatnie pod wpływem wzroku Marco. Wciąż nie wiedziała, co myśleć o panu tej wyspy. Z jednej strony mocno sponiewierał wczoraj Marco i Azara, dał jednak jej i Daenerys dach nad głową, no i nie wyglądało by on i jego synowie żywili do siebie urazę. Uśmiechnęła się nieśmiało do Seary, która z miejsca uznała to dziewczątko za bardzo urocze. Alfary to piękne stworzenia i doskonale wiedziały czym są prześladowania, dlatego Seara zawsze darzyła je skrycie sympatią.
- Jeszcze raz dziękujemy za gościnę na twoim zamku - dodała Daenerys. Potrafiła być wdzięczna za gesty dobrej woli, choć tak po prawdzie nie mogła się doczekać, aż rozprostuje skrzydła i poleci wysoko w przestworza, a potem znajdzie sobie jaką polankę i się na niej rozłoży, ciesząc się słońcem. Nie robiła tego od lat.
Powrót do góry Go down
VORG
Mistrz Gry
VORG


Liczba postów : 161
Join date : 11/07/2018
Skąd : Wyspa Kości

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeSro 15 Lip 2020, 23:39

Vorg rozsiadł się wygodnie, przysłuchując się swoim synom. Kiedy zaczęli rozmawiać na temat niezbyt leniwego poranka, od razu postanowił dołączyć do konwersacji, bacznie obserwując ich spojrzenia w kierunku kobiet siedzących naprzeciwko. Cóż, nie byłby sobą, gdyby nie zauważył tego i owego. Kolejny subtelny uśmiech wykwitł na jego twarzy, lecz szybko zniknął. Zawsze kibicował swoim synom, a już szczególnie kiedy do ich serc wkradała się miłość.
- W istocie, od wieczora do poranka wiele się działo, mamy na wyspie nowych mieszkańców z innego wymiaru oraz jednego z moich wnuków i jego małżonka, samego Magnusa Bane'a. - Spojrzał na Searę, która obserwowała sytuację przy stole i wrócił wzrokiem na zgromadzonych. - A co za tym idzie, mój poranek nie był więc taki spokojny - dodał, przenosząc wzrok na Daenerys. - Cieszy mnie jednak, że mogę gościć na zamku tak dostojnych gości. - Również lekko skinął głową. - Cała przyjemność po mojej stronie. Miejsca jest dużo, wszyscy się pomieścimy, dlatego nalegałbym na pozostanie na zamku, moja droga. Natomiast, co do twojej przyjaciółki, lepiej dla niej byłoby, gdyby zamieszkała z moim najstarszym synem. Zbyt dużo niebezpieczeństw czyha na alfary na tej wyspie. Zgodzisz sie ze mną, Marco? - zapytał, przenosząc na niego wzrok.
Powrót do góry Go down
Sun
Łamacz kości
Sun


Liczba postów : 1359
Join date : 07/10/2015

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeCzw 16 Lip 2020, 00:14

Azar zdawał sobie sprawę, że przed wzrokiem ojca nic się nie uchowa. Wiedział już, że wszystko zauważył, nawet jeśli komukolwiek się wydawało, że tak nie jest. Tak, to był właśnie cały ojciec, spostrzegawczy do szpiku kości.
- Magnus Bane? - Od razu zaciekawił się Vincent. Pamiętał, że po tamtej stronie trójkąta było o nim głośno w czarodziejskich kręgach. Nigdy nie poznał tego czarownika osobiście i dopiero teraz zdał sobie sprawę, kogo dzisiaj miał przyjemność spotkać. - Jaki ten świat jest mały - dodał, spoglądając w kierunku Sheeny. Tak, świat był naprawdę mały, skoro wystarczyło przylecieć na zamek, by poznać tu kobietę swoich marzeń.
- W istocie - wychrypiał Azar. - Bardzo mały, skoro Fenris ma syna.
- Teraz to dołożyłeś do pieca. - Vjeran zaśmiał się cicho. - Ale fakt, nie wyobrażam sobie Fenrisa w roli tatuśka. W sumie to ominęło go niańczenie i zmienianie pieluch, więc może nie będzie tak najgorzej.
- Powiedział ten, co zna się na dzieciach - skontrował Azar. - Tak, czy inaczej, trugelniry są porywcze z natury, więc jeśli ten dzieciak ma charakter Fenrisa...
- Alexander - wtrącił Vincent. - Tak nazywał go ten czarownik. I wyglądał na kogoś, kto potrafi się słownie bronić.
- W takim razie, powodzenia dla Fenrisa - uśmiechnął się Vjeran. - I dla Alexandra - dodał, spoglądając na chwilę w kierunku ojca, zaraz po tym, kiedy ten zadał pytanie swemu najstarszemu synowi. Musiał przyznać, że ciekawie wyglądał z tą sukkubicą przy boku, niezła byłaby z nich para. Jego myśli szybko jednak przekierowały się na co innego, a mianowicie na fakt, że braciszek się nie odzywał. Wzrok blondyna przeniósł się w jego kierunku, a jego brew od razu uniosła się do góry.
- Marco? Ojciec zadał ci pytanie. - Azar szturchnął go łokciem w ramię. - Marco? - dodał, obserwując, jak brat wpatruje się w lekki rumieniec Eveline, jakby pierwszy raz widział coś takiego na oczy. Jeszcze tylko serduszek mu w oczach brakowało.
- Co? - wyrwał się nagle Marco, choć przyszło mu to z trudem. Spojrzał na zgromadzonych, którzy przyglądali mu się z zaciekawieniem i odchrząknął cicho.
- Ojciec pytał, czy zabierzesz Eveline do siebie. - Vincent postanowił powtórzyć pytanie Vorga.
- Ach... - Ymir znów odchrząknął, tym razem uśmiechając się od ucha do ucha. - Oczywiście, że zabiorę. Na wyspie jest zbyt niebezpiecznie, by szwędać się samemu. Nic jej ze mną nie będzie grozić, obiecuję - dodał, puszczając alfarce oczko. Miał nadzieję, że się zgodzi.
Powrót do góry Go down
Kędziorek
Wzorowy obywatel
Kędziorek


Liczba postów : 795
Join date : 05/07/2018

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimeCzw 16 Lip 2020, 16:15

Nie tylko Vorg był tu spostrzegawczy, Seara również w mig pojęła, że miała tu do czynienia z trzema potencjalnymi parami. Wszyscy na siebie zerkali zupełnie jak nastolatki przed pierwszą randką. No, oprócz Marco. On wgapiał się w tę młodziutką alfarkę, nie przejmując się kompletnie niczym, nawet tym, że rumieniec na twarzy tej dziewczyny pogłębiał się pod wpływem jego spojrzenia coraz bardziej. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy usłyszała propozycję Vorga dotyczącą nowego lokum dla Eveline. Nigdy nie sądziła, że zobaczy, jak ten mężczyzna bawi się w swatkę, ale najwidoczniej jeszcze za mało go znała. Cóż, nie miała nic przeciwko, żeby poznać go lepiej.
Sheenę dziwiło nieco, że jak dotąd Seara nie odezwała się nawet słowem. Żadnych flirtów, żadnych uroków ani komentarzy, których jeszcze wczoraj nikomu nie skąpiła. Nic. Czyżby to przez rozmowę z Vorgiem? A może po prostu wciąż była wykończona po nocnym zaklęciu? A może i jedno i drugie. Niemniej nie umknęło jej uwadze, że sukkub przysłuchiwał się wszystkiemu bardzo wnikliwie, a jej bystre oczy widziały zapewne więcej niż niektórzy by chcieli.
- Zaiste mały - poparła słowa Vincenta, zerkając w jego stronę. Och, teraz była pewna, że na nią patrzył! W tej samej chwili podziękowała wszystkim bogom jacy istnieją lub nie istnieją, że jej ciemna karnacja skutecznie maskowała wszelkie rumieńce, bo by była pewnie niemniej czerwona jak Eveline.
- Fenris ostatnimi laty bardzo się poprawił - zauważył Cullen. - Więc może uda im się jakoś dogadać. - Cóż, nie bez powodu często był nazywany niepoprawnym optymistą. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, że Marco tak wzięło, że już nawet nie słyszał, kiedy ktoś coś do niego mówi. Przy Eve zapominał o całym świecie. To się prędzej czy później musiało stać.
A propos Eve, kiedy usłyszała, że miałaby zamieszkać z Marco, już całkiem się zapłoniła, a gdy jeszcze chłopak się zgodził i to jeszcze z tym jego cudnym uśmiechem, nie miała pojęcia, gdzie oczy podziać. Kącik jej ust uniósł się jednak lekko, gdy zobaczyła, że puścił jej oczko. Nie wydawał się być zły, że miałby się nią zająć, wręcz przeciwnie, co sprawiło, że jej serce zgubiło na moment równy rytm. Nagle poczuła szturchnięcie w bok i spojrzała na Daenerys, który patrzyła na nią znacząco. Ach, chyba powinna coś powiedzieć!
- Ja... Dobrze, tak... Bardzo chętnie - powiedziała cicho, po czym przygryzła wargę, czując, że zaczyna jej się plątać język.
- Będę cię odwiedzać - obiecała szeptem Daenerys, uznając, że Evie powinna mieć świadomość, że pozostaną przyjaciółkami, nawet jeśli nie będą mieszkać razem na zamku. Eveline bardzo to uszczęśliwiło. Nie była za dobra w nawiązywaniu kontaktów i wolałaby nie tracić tych nielicznych znajomych, których posiadała.
- Komuś by się tu chyba przydał wypad na zakupy na rozluźnienie - wtrąciła nagle Seara, uśmiechając się psotnie. Widziała, że alfarka była bardzo nieśmiała i potrzebowała nieco rozluźnienia. Poza tym skoro ona i kobieta obok przybyły w nocy, nie miały za bardzo kiedy uzupełnić garderobę. Ją samą wyręczył Vorg, a raczej jego służące, te dziewczyny natomiast potrzebowały zmienić ubrania, które zdecydowanie na nowe nie wyglądały.
- Zwiedzenie wyspy to świetny pomysł na spędzenie czasu - zgodziła się z nią Daenerys, która jednocześnie zastanawiała się, w jaki sposób się tutaj płaci za... Cóż, cokolwiek.
Powrót do góry Go down
VORG
Mistrz Gry
VORG


Liczba postów : 161
Join date : 11/07/2018
Skąd : Wyspa Kości

JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitimePią 17 Lip 2020, 10:19

Vorg szybko dostrzegł, że nie tylko on ma tu czujne i spostrzegawcze oko. Zauważył, że Seara również zdążyła wyłapać już kogo ciągnie do kogo. Kolejna ich wspólna cecha - spostrzegawczość. Skinął na służki, pozwalając im odejść, kiedy tylko postawiły na stole wszystkie rarytasy i z miejsca spojrzał na Searę, sugerując jej by się częstowała. Wyglądało na to, że rozumieli się bez słów.
- Bardzo mnie to cieszy, synu - powiedział, przysuwając w swoim kierunki miskę z dżemem z pagoli, owocu o krwistoczerwonym kolorze. - Powinnaś spróbować, pagole rosną tylko tu, na wyspie i są prawdziwym rarytasem - zwrócił się do swej sukkubiej towarzyszki i spojrzał na Daenerys oraz Eveline, kiedy to Seara wspomniała o uzupełnieniu garderoby. - Cullen, zabierze was na wyspę, gdzie będziecie mogły coś wybrać - dodał, przenosząc wzrok na syna. - Ale zjedzcie najpierw coś, proszę. Z pustym brzuchem nikt stąd nie wyjdzie, więc jedzmy. A w międzyczasie opowiedzcie proszę, co słychać na wyspie. Nasi nowi mieszkańcy, napewno chętnie posłuchają.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





JADALNIA - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: JADALNIA   JADALNIA - Page 6 I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
JADALNIA
Powrót do góry 
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
 Similar topics
-
» JADALNIA GŁÓWNA
» JADALNIA GOŚCINNA

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
WYSPA KOŚCI :: NOWA CZESC ZAMKU-
Skocz do: